Lokalny stragan czy sklep? - To z jednej strony, z drugiej wielka polityka, która wpływa na światowy handel produktami rolnymi. Umowa Unii Europejskiej z krajami Mercosur, wśród których są Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Boliwia i Urugwaj, obejmie ponad 700 milionów osób, żyjących w krajach, których gospodarki wytwarzają 1/4 globalnego PKB.
Pod koniec listopada sprzeciw wobec projektowanej umowy Unii Europejskiej z krajami Mercosuru, wynegocjowanej w obecnym kształcie, wyraził polski rząd. Największe obawy budzi otwarcie unijnego rynku w obszarach specjalizacji unijnego rolnictwa, w szczególności produkcji zwierzęcej, które obecnie chronione są przez relatywnie wysokie cła.
Po wybuchu wojny w Ukrainie Europa straciła ważny kierunek eksportu, jakim była Rosja. Umowa z krajami ameryki łacińskiej może pomóc zawalczyć o nowy rynek.
Zdania są podzielone. Sprowadzanie niektórych produktów może zaszkodzić polskim producentom. Produkcja mięsa w krajach Mercosur jest od 20 do nawet 40 procent tańsza niż w UE. Europa po prostu boi się, że zostanie zalana przez tańsze produkty. Do tego wśród wielu producentów pojawiają się wątpliwości czy produkty z Ameryki Południowej będą spełniać normy higieniczne, które w Europie są bardzo restrykcyjne.
Umowa zakłada wprowadzenie bezcłowego kontyngentu na import drobiu oraz kontyngentów o obniżonej stawce celnej w przypadku importu wołowiny oraz wieprzowiny. Największe obawy mają ci najmniejsi, czyli lokalni producenci żywności, którzy już teraz toczą nierówną walkę z wielkimi korporacjami i sieciami dyskontów, a do tego może im dojść rywal zza oceanu.
Bezcłowe kontyngenty mają być wprowadzane stopniowo, co może potrwać nawet 12 lat. Sprzeciw wobec umowy w obecnym kształcie wyraziły m.in. Francja, Polska i Włochy. Zdaniem ekspertów renegocjacja jej warunków jest potrzebna, ale umowa sama w sobie może być szansą dla europejskich firm na konkurencję z krajami Dalekiego Wschodu i Stanami Zjednoczonymi, które wytoczyły wojnę celną wielu państwom świata.