Pomarańczowy maluch nowym mieszkańcem Gdańskiego ZOO

Emilia Kuczmaja / KU 2024-12-20
UDOSTĘPNIJ:
Pomarańczowy maluch nowym mieszkańcem Gdańskiego ZOO
W Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym na świat przyszedł wyjątkowy maluch – to lutung jawajski. Spośród dorosłych osobników wyróżnia go pomarańczowy kolor sierści. Dlaczego jego narodziny są tak ważne i wyjątkowe? A także dlaczego urodził się "rudy"? Odpowiedzi szukamy u pracowników ZOO.


Egzotyczne narodziny w Gdańskim ZOO


Lutung jawajski to gatunek, który w naturze zamieszkuje głównie wyspę Jawe. Małpy te zwykle mają srebrno-czarną sierść, ale młode osobniki są jaskrawo pomarańczowe. Z wiekiem ich sierść ciemnieje. U tego gatunku zdarzają się wyjątki i niektóre osobniki pozostają przy pomarańczowych odcieniach. 


Dzięki jaskrawemu umaszczeniu młode pozostają widoczne dla pozostałych członków stada. U lutungów potomstwem zajmują się zarówno matki jak i pozostałe samice w stadzie.

 – mówi Emilia Salach, dyrektor Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego.


U zwierząt, podobnie jak u ludzi, trudno nadążyć za dzieckiem lub młodym, które często zachowuje się jak żywe srebro. Dzięki wyróżniającemu się odcieniowi sierści maleńki lutung może być skutecznie chroniony przez całą małpią społeczność w naturalnym środowisku. Oranżowe owłosienie działa w dżungli jak swoisty rodzaj odblasku.


INNI CZYTALI TAKŻE: Ludzki żywot kondora Kacpra – Gdańskie ZOO żegna swoją chlubę



Mały lutung jawajski w Gdańskim ZOO – „chłopiec, czy dziewczynka”?


Narodziny małpki wyjątkowo cieszą pracowników Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego, z uwagi na fakt, że gatunek jaki młody osobnik reprezentuje narażony jest na wyginięcie. Głównym zagrożeniem dla lutunga jawajskiego jest utrata i fragmentacja siedlisk, która prowadzi do zmniejszania się populacji. Płeć malucha jeszcze nie jest znana. Próba jej zweryfikowania polegałaby na chwilowym odseparowaniu młodego osobnika od matki, co stanowiłoby zbyt duży stres dla rodziców, stada i – rzecz jasna – nowego mieszkańca ZOO.



INNI CZYTALI TAKŻE: Ona ze Śląska, on z Węgier – czyli o przeprowadzkach do ZOO słów kilka