ZOBACZ TAKŻE: Ponad 100 kg narkotyków na dnie Zatoki Gdańskiej
Według szacunków na dnie Bałtyku zalega około 65 ton amunicji chemicznej. Do morza trafiła ona po zakończeniu II wojny światowej, kiedy to na mocy postanowień konferencji poczdamskiej powojenne Niemcy zostały zdemilitaryzowane. Na początku przejęta broń była zakopywana i spalana. W końcu jednak za najtańszy sposób utylizacji uznano jej zatapianie. Teraz dno Bałtyku to tykająca bomba ekologiczna.Aby móc usunąć zagrożenie niezbędne jest odpowiednie finansowanie i technologia. Ta już jest dostępna. Jednym z jej przykładów są m.in. skonstruowane przez naukowców z Politechniki Gdańskiej autonomiczna łódź Hornet oraz pojazd OPM Głuptak, służący do niszczenia podwodnych min i broni chemicznej. Coraz częściej do ochrony Bałtyku angażuje się również przemysł stoczniowy.
Jednak - jak przypominają eksperci - zatopiona broń to nie jedyne źródło zanieczyszczeń Bałtyku. Pojawiają się nowe formy zanieczyszczeń, jak farmaceutyki czy mikroplastiki, wciąż nie rozwiązano dopływu biogenów do Morza Bałtyckiego, które „zabijają” Bałtyk.
Na zakończenie konwentu jego wystosowali apel do polskiego rządu oraz przedstawicieli państw nadbałtyckich o podjęcie wspólnych działań w sprawie ochrony i oczyszczenia akwenu.